Info

Więcej o mnie.



Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2016, Marzec1 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2014, Wrzesień1 - 0
- 2014, Lipiec15 - 0
- 2014, Czerwiec10 - 0
- 2014, Maj7 - 0
- 2014, Kwiecień7 - 0
- 2014, Marzec21 - 0
- 2014, Luty20 - 0
- 2014, Styczeń26 - 8
- 2013, Grudzień6 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Wycieczki
Dystans całkowity: | 1200.80 km (w terenie 188.20 km; 15.67%) |
Czas w ruchu: | 56:11 |
Średnia prędkość: | 21.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.45 km/h |
Suma podjazdów: | 5658 m |
Suma kalorii: | 39587 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 42.89 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
- DST 11.49km
- Teren 4.00km
- Czas 00:39
- VAVG 17.68km/h
- VMAX 31.24km/h
- Temperatura 11.0°C
- Kalorie 100kcal
- Podjazdy 11m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Do apteki
Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 0
Choróbsko nadal trzyma i niechętnie chce mnie opuścić... Piękna pogoda, słonecznie - nie wytrzymałem i tempem spacerowym po leki dla juniora.- DST 112.00km
- Teren 12.00km
- Czas 04:31
- VAVG 24.80km/h
- VMAX 71.45km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 3764kcal
- Podjazdy 996m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Bogatynia - fotorelacja
Czwartek, 13 lutego 2014 · dodano: 14.02.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj wyjazd służbowy z rowerem...Postanowiłem upiec trzy pieczenie na jednym ogniu: 1-praca, 2-rower, 3-gmina... Zapraszam do obszernej relacji z objazdu tego zakątka.
Wyjazd wcześnie rano, piękny świt, ale im bliżej celu to więcej zachmurzenia i niemiłosiernie dmucha - accu pokazuje wiatr południowo-zachodni 27km/h.
40 km do celu

Przybywam ponad godzinę przed czasem, więc wsiadam i jadę na poszukiwanie tarasu widokowego o którym dowiedziałem się ze stron Bogatyni. Ruszam pod wiatr w kierunku Sieniawki. Podmuchy nie są tak dokuczliwe, bo poruszam się w szpalerze drzew, a dodatkowo jakby hałda osłania. Pierwszy przystanek most nad torowiskiem i widok na całość elektrowni; przy okazji "Gagarin" daje czadu i jedzie dalej

Objeżdżam odkrywkę, ale tarasu nie widać. Dopiero dalej zauważam pepików na wale, więc i ja się wdrapuję. I oto co zobaczyłem

W oddali pogórze Izerskie... Dowiaduję się, że kolega dojedzie dopiero za ca.1,5h więc ruszam w szybki objazd wyrobiska. Temperatura jeszcze nie rozpieszcza - tylko 1,5st C. Nabieram tempa i za chwilę razem z wiatrem mknę ponad 35km/h. W międzyczasie telefony kontrolne - zdążę. Zdążyłem nawet zjeść śniadanie na Orlenie w Bogatyni bo ruszyłem na głodniaka. Obok kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia...

Od razu widać, że i pogoda poszła na +. Nie zdążyłem jeszcze dokończyć, a już telefon że możemy się spotkać, bo dojechał - mknę na teren kopalni. Po 40 minutach jestem już wolny - jedziemy dalej... Jeszcze tylko zjazd do Tesco po prowiant, przebrać się i w drogę. Zamiar jest taki, aby objechać worek możliwie najbliżej granic, ale też utrudnienie - ruszamy w kierunku trójstyku pod wiatr - mam przecież trenować kondycję. Tu rodzi się drugi projekt - ze względu na częste delegacje po kraju mam możliwość objechania Polski po granicach - to jest w takim razie pierwszy etap!
Ruszam w kierunku Białopola uliczkami Bogatyni - 1-go Maja; zabudowa powala, dużo już wyremontowane, ale jeszcze widać zniszczenia ostatniej powodzi


A powyżej po teleportacji - była Jasna Góra, wracamy na tereny Bogatyni. Za Białopolem podjazd - długi i męczący, nachylenie spore i do tego wmordewind. Nie poddałem się - na szczycie spojrzenie wstecz i banan na twarzy

Odbijamy przy głównej bramie dla transportu obsługi odkrywki na Kopaczów

Nie ma łatwo, kolejny podjazd, a wiatr spowalnia miejscami do 8km/h. W dół zimno, w górę paruję... Osiągam Kopaczów

Wioska przyjemna, ale ze starej zabudowy niewiele. Teraz obieram kurs na trójstyk granic i pamiątkowy obelisk. Po drodze ekstra droga - ale pusta i landszafcik z koleją


Od jakiegoś czasu widzę, że jadę szlakiem ER-2. Ścieżka do obelisku ekstra zarośnięta, ale koniec języka za przewodnika. Po małej nawrotce jest, brukowa:)

Ławki zajęte, więc jadę na tereny sąsiadów szukać pitstopu na paśnik - jest i to niczego sobie; ścieżka rowerowa też - równa jak stół...

Pogoda super, aż chce się tu zostać na dłużej... Echhh - jadę, jadę teraz do Porajowa. Przy granicy tablica - wychodzi, że wszystko już zaliczyłem z atrakcji...

A w Porajowie przy moście mijam pierwszego bikera na szosie z pakunkiem - workiem transportowym za siodłem; wymiana uśmiechów i dalej przed siebie. Mijam super most...


i zmierzam do Sieniawki. Tu rzut oka na mury byłego oddziału obozu w Gross-Rossen

i dalej trasą z porannego przejazdu w poszukiwaniu zaginionego tarasu. Granica na Nysie jest o kilkadziesiąt metrów od drogi

Mam czas to i najlepszą z możliwych miejscówek znalazłem


A po chwili taras również... Widoki jednak stąd nie powalają

Kolejny raz koło elektrowni

Dalej kierunek na Działoszyn i Lutogniewice - jadę odwiedzić sąsiadów. Na początek mordercza seria podjazdów - patrzę w tył

i dalej pędzę góra- dół, góra-dół... Osiągam rekord prędkości na tej trasie - ponad 70km/h - na zjeździe niestety

Granicę przekraczam przez zieloną polną

Na grzbiecie wieje niemiłosiernie, dalej znowu będzie pod wiatr. Grzbiet wysuszony aż piachem w oczy zawiewa, a zjazd do Andelki polną w cieniu i błocie. Błotnika z przodu nie zabrałem bo po co! taka super pogoda... W wiosce gryzę błoto bo roweru nie szło zatrzymać na tym stromym zjeździe - zwalniałem ile mogłem i celowałem w drogę.
Odcinek od Bogatyni do Andelki dał mi nieźle w kość - za wioską postój na paśnik i delektowanie się widokami

Zdjęcia robię podwójnie: telefonem i analogiem. Tym drugim dużo dużo więcej
Stąd w zasadzie zaczynał się ekstra zjazd serpentynami do Filipovki. Jak pod wiatr to ledwo 30km/h, jak zwrot z wiatrem pod 60... Oj kręto było i szybko.
Do Kunratic to jazda pod mega wiatr ale za to ładnymi opłotkami

Czyściej, ładniej, więcej starej zabudowy, każdy napotkany ludź się ze mną wita - swoją drogą nie wiedziałem, że mogę znać tylu ludzi, ba a oni nawet mnie znają

Znowu góra-dół, góra-dół, a ja czuję że mnie siły opuszczają.
U nich również trwa odbudowa po zniszczeniach... A ja nie mam siły - podjazdy robię już na 8-10km/h Jeszcze jeden i jeszcze jeden...
Niewielkie, ale jakie wielkie w moich oczach. Po kolejnym już po wyjechaniu na drogę w kierunku granicy mówię sobie dość - jeszcze tylko ta górka i długi odpoczynek i kolejny paśnik... Wjeżdżam na górę ostatkami sił - piękna polana pod lasem, słońce świeci wprost na mnie - biwakuję z jakieś 20min. Tablica przy polanie...

Odpalam mapy w telefonie - jestem blisko granicy, zbieram siły, przelewam po raz kolejny wodę do bidonu - jadę.
Jakież było moje ździwienie jak się okazało że to był właśnie ostatni taki podjazd.
Pędzę, ba lecę w dół do granicy 60-dziesiątką, kolejne przewyższenia w zasadzie biorę rozpędem... ograniczenie do 40 ja 60 wpadam na stare przejście graniczne... hurra prawie się udało. Przez miasto też ponad 35km/k - dalej lekko z górki, pod wiatr - a ja mam tyle siły....
Udało się: pojeździłem, gminę zaliczyłem, pogoda dopisała.... Na dłuższe koło ruszyłem prawie równo o 11-tej, a zameldowałem się z powrotem o 14:50
Dopiero jak to pisze czuję jak dałem sobie w d... Jazda tam a tu niedaleko domu to dwie inne bajki.
Pi razy drzwi trasa
To już koniec relacji - pozdrawiam czytających.
Kategoria 101-200 km, Treninowo-kondycyjne, Wycieczki, Etapami dookoła Polski
- DST 78.76km
- Czas 03:03
- VAVG 25.82km/h
- VMAX 38.27km/h
- Temperatura 0.0°C
- Kalorie 3361kcal
- Podjazdy 183m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Po gminy w drodze do pracy
Czwartek, 6 lutego 2014 · dodano: 06.02.2014 | Komentarze 0
Dzisiaj miałem możliwość wyjechania wcześniej - 5:00 start. Plan zakładał zaliczenie gminy Żurawina oraz Wrocławia. Wszystko naszykowane ruszamy...Jakby ktoś nie rozpoznał poniżej ferma wiatraków koło Gaju

Zimno -2 st C, łącznik do Sobociska cały oszroniony, droga fatalna i mijam 3 rowerzystów i 1 auto. Dosyć sprawnie docieram do Żurawiny...

Dalej ruchliwą trasą wrocławską, przez ul. Borowską wjeżdżam do Wrocławia (SkyTower w oddali)

Powala sprawność z jaką można się poruszać po ścieżkach rowerowych, auta stoją a ja mknę w kierunku rynku..

Jeszcze mało ludzi, bo pora wczesna. Obok paśnik i krótki odpoczynek. Dalej przemieszczam się w kierunku Urzędu Wojewódzkiego i nad Odrę i Oławkę. Po drodze pomnik upamiętniający wydarzenia katyńskie

Wrocław był najcieplejszym miejscem w całej wycieczce +2,1 st C
Dojazd do pracy to walka z własnymi słabościami ( tak jakoś błogo się zrobiło jak brzuszek pełny) i wiatrem.
+/-Trasa dzisiejszej wycieczki, bo później jeszcze jazda do piekarni i sklepu po konkretne śniadanie...
Kategoria 51-100 km, Treninowo-kondycyjne, Wycieczki
- DST 136.67km
- Teren 4.00km
- Czas 05:49
- VAVG 23.50km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura -5.0°C
- Kalorie 4179kcal
- Podjazdy 661m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Po brzeskie gminy i do 1000km
Czwartek, 30 stycznia 2014 · dodano: 30.01.2014 | Komentarze 6
Patrząc na poczynania kolegów, a szczególnie na Agnieszkę z Byczyny obudziła się we mnie chęć dobicia do 1000km w styczniu. Wolne zaplanowane, trasa też - znacznie dłuższa optymistyczna, której nie udało się tym razem zrealizować. Ale i to cieszy co się udało przejechać.Do rzeczy i konkretnie:
- z brzeskich: Olszanka, Lewin Brzeski, Grodków
- ze strzelińskich:Przeworno, (Kondratowice, Borów - na kolejny raz)
Wyjazd ok 8-mej pod wiatr w kierunku Łukowic Brzeskich. Źle nie było bo wiatr początkowo to tylko rzadkie porywy, a droga sucha

tak pusto było tylko do najbliższej krzyżówki, dalej w kierunku autostrady mijanka bo remont drogi i towarzystwo tirów...
Dalej to raczej samotna podróż pod wiatr. Tak było koło Przylesia

Po drodze ciekawe kościoły o których nie miałem pojęcia, ten w Górkach

i w Krzyżowicach

Dalsza podróż to walka z wiatrem (i samym sobą) i dojazd do pierwszego celu - Olszanka

Nawet komin ulega porywom...

Średnia kiepska, energii dużo, modlitwy o wsparcie....

... i błagania zostają wysłuchane, do Lewina jadę za transportem bel słomy:) 20km/h, ale jadę;) Bez tego i tak pewnie szybciej bym nie pojechał mimo że droga przez chwilę ułożyła się tak, że miałem boczny wiatr. Mijam Łosiów

i po długiej prostej osiągam drugi cel podróży - Lewin Brzeski


Tu paśnik i uzupełnienie zapasów energii - polecam cukiernię w Rynku - Rynek 19, pyszna kawa i słodkości.
Kolejny powód do radości to od tego momentu wiatr tylko tylno-boczny, a od Magnuszowic centralnie w plecy...
Średnia rośnie-prędkość przelotowa to już 35km/h, odczucie ciepła również, na minus to gorsze drogi - znacznie gorsze. Dość szybko osiągam Grodków

Sił dużo, pora jeszcze wczesna - decyzja o kontynuacji podróży do Przeworna; jakby coś było nie tak planowałem z tego miejsca wracać najkrótszą drogą, łatwą bo z wiatrem. Temperatura wzrosła do -5,5 st C, jak startowałem było -7 st C. Coś mnie dalej ssało ale z banana nici - zamarzł, mimo że był opatulony w sakwie...

i kolejny cel podróży blisko, coraz bliżej i już... za to dziury niemiłosierne; na zjazdach nie można było się rozbujać...
Pusty zbiornik wodny...

Zaczęły się podjazdy, ale z wiatrem jakoś tak lekko. Na horyzoncie pojawiają się wzgórza Strzelińskie i Gromnik

a wraz z nimi podjazdy w lesie (już bez wiatru, ale ze śniegiem); byle do szczytu przełęczy...

a później srrruuuu kilka km w dół do Białego Kościoła; mimo języków z lodu rozpędzam się do 65km/h - brrr mega zimno bo ciało nie pracuje... zdjęcie nie oddaje nachylenia

W Białym krótki postój na siku stop i zerknięcie na zegarek. Podejmuję decyzję o powrocie z tego miejsca do domu, bo: 1. pora już późna a jeszcze ok 30km trzeba jechać, 2. jeden z niewielu dni jazdy za dnia, 3. ostatnia możliwość skorzystania z pomocy wiatru (boczno-tylni), 4. realizacji planu objazdu wzgórz strzelińskich, którego nie udało się zrealizować w jednym z wcześniejszych wyjazdów
5. Borów i Kondratowice mogę mieć po drodze w kolejnej podróży po gminy w kierunku Ślęży i Świdnicy....
Cóż, ruszamy... W Strzelinie na Orlenie jeszcze ciepła kawa i hotdogi + odpoczynek prawie 50min. Nie ukrywam, że w tym momencie byłem już trochę przemarznięty - szczególnie stopy.
Mimo wszystko i tak zaliczam ten wyjazd do bardzo udanych mimo, że wg. pogodynki miało do 16-tej świecić słońce z lokalnymi zachmurzeniami, a w rzeczywistości było odwrotnie.
Trasa powrotna to również ucieczka od głównej drogi zatłoczonej bo godziny powrotów z pracy...
Mapa przejazdu:
P.S.
Jutro chciałem od roweru odpocząć, ale do pracy to chyba śmignę - będzie 1100km/styczeń ;)
Kategoria 101-200 km, Wycieczki
- DST 75.69km
- Teren 4.00km
- Czas 02:55
- VAVG 25.95km/h
- VMAX 39.94km/h
- Temperatura -10.7°C
- Kalorie 2495kcal
- Podjazdy 224m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Po gminę i wokół trzepaka
Niedziela, 26 stycznia 2014 · dodano: 27.01.2014 | Komentarze 0
Żeby jazda nie nudziła się postanowiłem jeździć w jakimś celu - "gminy", będę kolekcjonował gminy ;) Szału póki co nie będzie, ale zjadę wszystko co się da dookoła. Dzisiejszy cel - ponownie Domaniów, jedna z "zamożniejszych" gmin powiatu oławskiego. Jak starczy sił i chłód nie będzie przeszkadzał dodatkowo jazda stałą trasą wokół miasta lub kolejna najbliższa gmina.Wyszło super. Sił dużo, solidne ubranie, ale okazało się, że o jedną warstwę na górze za dużo i wróciłem mokry. Czapka i bandana zamarznięte z soplami. Trochę doskwierał wiatr, ale z nim nadrabiałem średnią:)
Opony ponownie zmienione na szersze Continentale, bo sytuacja na drodze zmienna i będą pewniejsze.
Mapa dzisiejszego przejazdu:
Kategoria 51-100 km, Treninowo-kondycyjne, Wycieczki
- DST 29.16km
- Czas 01:55
- VAVG 15.21km/h
- VMAX 33.51km/h
- Temperatura 4.5°C
- Kalorie 838kcal
- Podjazdy 81m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Objazdowo
Niedziela, 12 stycznia 2014 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 0
Po serwisie roweru objazd małą pętlą wokół miasta + WOŚP... lajtowo- DST 69.75km
- Czas 02:40
- VAVG 26.16km/h
- VMAX 45.80km/h
- Temperatura 6.6°C
- Kalorie 2262kcal
- Podjazdy 270m
- Sprzęt Składak 29'er
- Aktywność Jazda na rowerze
Relaksacyjna wycieczka
Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 0
Miał być kolejny wieczorny dłuższy dystans tym razem w kierunku Strzelina z objechaniem wzgórz strzelińskich. Start przed 21-szą, ciepło i delikatny wiatr. Do sakwy ciepła herbata, banany i ew. ciuchy na zmianę. Wyjazd w kierunku Łukowic, aby tam wskoczyć na 39 na Strzelin i od strony wschodniej zacząć objazd. Niebo czyste, księżyc i gwiazdy doskonale widoczne i doświetlające drogę. Początek całkiem przyjemny.Przed samym Strzelinem wzmaga się wiatr i nieboskłon chowa się pod grubą warstwą chmur - szykowała się zmiana pogody... zbliżam się do początku objazdu i podejmuję decyzję o wcześniejszym powrocie. Zahaczam jeszcze o centrum i ruszam 396 w kierunku domu.
Jedzie się lekko bo z wiatrem, ale podmuchy są bardzo silne i często ląduję na drugim pasie.. Ostatnie 11km jadę w porządnym deszczu co sprawia, że do domu trafiam nieźle zmoknięty, zmarznięty i z bólem prawej łopatki...
Po cichu liczę, że to tylko przejściowe.
Napęd ponownie do generalnego czyszczenia i smarowania...
Ślad wycieczki
- DST 11.56km
- Teren 3.00km
- Czas 00:46
- VAVG 15.08km/h
- VMAX 29.55km/h
- Temperatura 7.7°C
- Podjazdy 36m
- Sprzęt MTB 26"
- Aktywność Jazda na rowerze
Tata jedziemy...
Niedziela, 29 grudnia 2013 · dodano: 29.12.2013 | Komentarze 0
Tata jedziemy, czyli wycieczka z synem po naszym mieście. Fotelik zapięty, zimno, ale zuchowi było mało...